poniedziałek, 26 września 2016

Niezdany egzamin wstępny na aplikację

     Dziś jest dzień szczególny wszystkich absolwentów prawa, którzy zdecydowali się przystąpić do egzaminu wstępnego na aplikację. Kandydaci na adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników w ubiegłą sobotę miało okazję zweryfikować stopnień przyswojenia tysięcy przepisów.
     Ja osobiście do egzaminu wstępnego podchodziłam dwa razy. Od razu po studiach startowałam na aplikację adwokacką, co było zgodne z moimi zainteresowaniami, współgrało z pracą i było krokiem w kierunku spełnienia swych marzeń. Jednak wtedy okazało się, iż to jeszcze nie jest mój czas. Z perspektywy czasu, wcale nie dziwię się, że zabrakło mi tych kilku punktów. Moja strategia nauki była kompletnie nieprzemyślana, a w tygodniu poprzedzającym godzinę zero chciałam przyswoić zbyt dużą ilość wiedzy, co skutkowało wręcz odwrotnym rezultatem. Gdy dostałam arkusz z pytaniami, już po zerknięciu na pierwszą stronę wiedziałam, iż moje szanse należy zakwalifikować do kategorii marności, a wynik otrzymany dwa dni później był tylko potwierdzeniem tego co czułam oddając swoją kartkę. 
     Te wszystkie chwile po wyjściu to pewna forma amoku. Psychika daje się we znaki, organizm z jednej strony jest zmęczony i każdy rozsądny człowiek powinien uznać, iż należy się odpoczynek, jednak adrenalina i stres gromadzone przez kilka tygodni, a nawet miesięcy robią swoje i nie pozwalają ci usiedzieć na miejscu. Pamiętam, że sobotni wieczór spędziłam tuląc butelkę wina, zaś całą niedzielę poświęciłam na sprzątanie pokoju. Wyszłam też na spacer chodząc po mieście bez celu, w zasadzie tylko po to, aby się zmęczyć. 
     Poniedziałek był dla mnie oczywiście dniem pracującym, po wyniki poszłam w zasadzie w godzinach pracy. Mimo przeświadczenia o negatywnym wyniku nie jest łatwo pogodzić się z porażką. Znajomi nie dowierzali, zadawali pytania jakich z całą pewnością żadnej oblany nie chce słyszeć (dlaczego? no chyba sobie ze mnie żartujesz, prawda? jak to, ty nie zdałaś?? to niemożliwe!). Trudno było uwierzyć także osobom ze mną współpracującym i szefostwu. Najgorsze z tego wszystkiego jest poczucie, iż zawiodłeś wiele osób, które w Ciebie wierzyło. To boli najbardziej i zostawia najgłębszy ślad w Tobie i jest przyczyną wielu bezsennych nocy, które z pewnością nie polepszają Twojej sytuacji. 
     Dlatego rozumiem doskonale wszystkie osoby, które będą dziś płakać w poduszkę, topić smutki w alkoholu bądź zastanawiać się nas swoją realną wartością. To normalne, trzeba przejść przez ten etap, wszak aby się podnieść - najpierw trzeba upaść. Ważne tylko, by nie leżeć zbyt długo i wierzyć w siebie do końca, spełniać marzenia. 
     Nie wszystkie egzaminy można zdać za pierwszym razem. Osobiście znam osoby, które w przeciwieństwie do mnie od razu po studiach szczęśliwie rozpoczęły aplikację, a potem nie zdały egzaminów w trakcie aplikacji co skutkowało powtarzaniem roku, więc można powiedzieć, że zrównaliśmy się poziomem, ponieważ mnie udało się za drugim razem.
     Nie ma jednak znaczenia za którym razem zdasz. Sędzia na rozprawie nie będzie pytał za którym podejściem udało się przejść przez egzamin wstępny. Nie będą o to pytali klienci, bo dla nich najważniejsza jest wola walki. To zacięcie jest niezbędne w wykonywaniu zawodu adwokata bądź radcy prawnego. Musimy wierzyć w siebie, siłę swojego argumentu i skuteczność. Dlatego też egzamin na aplikację to również sprawdzian charakteru i pierwszy test radzenia sobie ze stresem, chłodnej oceny sytuacji a także walka ze swoimi słabościami. To też jest moment, w którym należy odpowiedzieć sobie na pytanie - czy rzeczywiście właśnie to chcę robić w życiu?
    Jeśli odpowiedziałeś twierdząco to nie wolno rzucić Ci prawa przez najbliższy rok. Wykorzystaj ten czas na samodoskonalenie, by za rok z uśmiechem na twarzy wkroczyć na salę egzaminacyjną, odebrać arkusz i z przyjemnością zabrać się za rozwiązywanie. 

     Niech moc będzie z Tobą :) 

1 komentarz:

  1. Ja dziś dowiedziałem się, że nie zdałem.
    Wielkie dzięki za ten tekst. Krótki, ale niosący wiele wiary :-)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Pani doktor z depresją, czyli jak to sukcesy szczęścia nie dają

        W najbliższym czasie będę obchodzić rocznicę obrony swojej rozprawy doktorskiej. Od niemalże roku można zwracać się do mnie "Pa...