Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony - tak twierdziła Jane Austen. Prawdą powszechnie znaną jest także fakt, iż młode pary przyjmują sobie za punkt honoru, by wyswatać wszystkich singli w swoim zasięgu - tak twierdzę ja.
Nie uważam, by tymi szczęśliwcami, którzy chcą uszczęśliwić innych kierowały złe intencje. Jednak często jest o uszczęśliwianie na siłę, a wtedy dochodzi do żenujących sytuacji, w których każdy ruch będzie zły. Byłam niestety ofiarą wielu takich akcji i za każdym razem czułam się niezręcznie i analizowałam co mogę, by zakończyć ten spektakl tak by nie urazić nikogo.
Często wbrew własnej woli wmanewrowane są obie ofiary... Nim się obejrzymy, zostajemy w pomieszczeniu z osobą, która jest z zupełnie innego świata, z którą w normalnych warunkach nie zaczęlibyśmy rozmowy. W takich sytuacjach za punkt honoru stawiam sobie wykazanie, iż nie jestem desperatką i to z całą pewnością nie był mój pomysł. Moim drugim krokiem jest uświadomienie pt."Hej, nie musimy zadowalać naszych znajomych na siłę", to w przypadku nadmiernych gentlemanów, którzy czują się w obowiązku asystować mi cały wieczór.
Wszystkie zabiegi znajomych na zasadzie "zostawmy ich razem samych w pokoju i zobaczymy co będzie" jest dla mnie bardzo niezręczną sytuacją. Zaczynam wtedy mimo woli zastanawiać się jak bardzo nieatrakcyjnie tego dnia wyglądam i jak bardzo daleko chciałby się znaleźć mój towarzysz niedoli.
Trochę jest mi przykro, iż osoby, które znają moje usposobienie i doskonale wiedzą, iż nie uznaję instytucji randek czasami mimo próśb dążą do wyswatania mnie ze "znajomym znajomego". Nie jestem osobą nieśmiałą, ale nie nadaję się do takiego nawiązywania relacji. Osobę, z którą mamy spędzić przyszłość powinno się poznawać w naturalnych warunkach - w pracy, w szkole, na studiach. Dlatego też broniąc magistra miałam świadomość, że moje szanse na spotkanie kogokolwiek drastycznie zmaleją.
Oczywistym jest, iż nikt z nas nie chce być sam, jednak nie można nikogo nakłaniać do zawierania nowych znajomości.
Drodzy przyjaciele, nie próbujcie uszczęśliwiać mnie na siłę, proszę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz