Od tygodnia jestem na swoim "wymarzonym" stażu. Mimo, że pracuję dużo za głodową stawkę to i tak mogę być z siebie dumna, bo staż odbywam na stanowisku asystentki prawnej, co w zasadzie jest jedną z niewielu "profesji" jakie można wykonywać od razu po studiach bez aplikacji.
No właśnie... Aplikacja...
Aktualnie moje życie wygląda tak, że średnio osiem godzin dziennie spędzam w kancelarii, gdzie muszę dysponować 100% skupienia i wydajności. Nie ma zmiłuj, tu wszystko musi się zgadzać - odpowiednie sygnatury, pilnowanie terminów, perfekcja w przygotowywaniu umów i projektów pism procesowych. Ktoś mógłby rzec, że relacjonując to wszystko odrobinę mijam się z prawdą, bo to zadania typowe dla aplikantów, ale jeśli wziąć pod uwagę, że to miejsce, gdzie od ponad roku odbywałam praktykę to jest to logiczne wytłumaczenie mojego zakresu obowiązków.
Samo to byłoby wyniszczające, ale ja muszę jeszcze przygotowywać się do egzaminu wstępnego na aplikację, więc kiedy wracam skonana z pracy daję sobie chwilę na odpoczynek i siadam do kodeksów. Trzeba w końcu jakoś przebrnąć przez te 54 akty prawne.
Do 27 września tak to wszystko będzie wyglądało. Praca, nauka, sen... W ostatnich dniach mój organizm zaczął odczuwać przepracowanie i brak snu. Zaczął buntować się przejawiając obniżoną koncentrację i złe samopoczucie psychiczne. Teraz w długi weekend podratowałam się większą ilością snu, zaczęłam też brać witaminy i mam nadzieję, że pozwoli jakoś przetrwać mi to do egzaminu wstępnego.
Patrząc w lustro widzę bladą istotę, z ogromnymi sińcami pod oczyma, których nie sposób zakryć korektorem. Nawet uśmiechając się mam smutne oczy, ale takie życie. Wciąż też chudnę mimo, że się nie odchudzam, ale ciężka praca i wszechobecny czynnik stresu robią swoje.
Wiem, że nie mogę odpuścić. Długo musiałam oszczędzać żeby odłożyć sobie na opłatę za egzamin wstępny, dlatego nie mogę tego zmarnować.Czuję presję znajomych i otoczenia, którzy są święcie przekonani, że zdam egzamin, co sprawie tylko, że stresuję się jeszcze bardziej.
Staram się o tym wszystkim nie myśleć tylko nastawić się na cele, zadania, które skrupulatnie spisuję w kalendarzu. Muszę wyłączyć pewne myśli, tak żeby zachować czysty i chłonny umysł.
Cel podstawowy - wytrwać do 27 września i nie zwariować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz